13 grudnia w piątek, pod takim hasłem, odbyły się w naszej szkole warsztaty garncarskie. Warsztaty zorganizowane zostały dla klasy 6, w ramach lekcji techniki oraz preorientacji zawodowej. W naszej szkole gościli pani Sara i pan Dominik Kapera – ludzie z pasją i artystyczną duszą ;). Dzięki takim ludziom jak oni mogliśmy poznać tajniki wymierającego w naszych czasach garncarstwa – jednego z najstarszych rzemiosł.
Garncarstwo to rękodzielniczy wyrób ceramicznych naczyń i przedmiotów codziennego użytku. Na ziemiach polskich naczynia gliniane pojawiły się około 5400 lat p.n.e. Przybyły wówczas na te tereny ludy rolnicze posiadające umiejętność wytwarzania zarówno naczyń o cienkich, bogato zdobionych ściankach, jak i trwalszych, grubościennych, przeznaczonych do gotowania strawy. Głównym surowcem była glina, stosowano także domieszki mineralne (piasek, tłuczeń), wzmacniające konstrukcję. Naczynia lepiono ręcznie z taśm i wałków glinianych. Po wysuszeniu wypalano je w ognisku. Glina powinna być jednorodna, bez grudek i zanieczyszczeń. Aby osiągnąć taki stan garncarze wykonują szereg prac przygotowawczych. Zaopatrują się w glinę jesienią, aby w zimie dobrze przemarzła. Glinę polewa się obficie wodą, aby się „zlasowała”. Porcję gliny do przerobu ubija się młotem w „słup”. Ze słupa sierpem lub specjalnym strugiem odcina się „strużyny”. Strużyny zwija się w „pecyny”, suszy i mieli. Czynności te powtarza się po kilka razy. Warsztatem jest ława i koło garncarskie.
Koło garncarskie to dwie tarcze umieszczone na wspólnej, pionowej osi. Garncarz, siedząc na ławie, nogami popycha dolną, większą tarczę, wprawiając koło garncarskie w ruch obrotowy. Na ławie leży też zapas gliny, naczynie z wodą do maczania rąk, naczynia z farbami, pędzel, szyniec do wygładzania i ozdabiania oraz drut do odcinania gotowego naczynia. ” (źródło: Wikipedia). Współcześnie glinę krzemionkową możemy kupić gotową, z takiej też lepiliśmy i toczyliśmy na współczesnym kole garncarskim, zasilanym silnikiem elektrycznym. Reszta się nie zmieniła – po pierwsze trzeba chcieć coś zrobić samemu, mieć pomysł, po drugie nie bać się ubrudzić, ale glina łatwo się spiera ;). Po trzecie mieć cierpliwość no i chcieć się nauczyć tworzyć własnymi dłońmi coś fajnego i użytecznego.
Warsztaty były bardzo ciekawe, każdy uczestnik, przy pomocy pani Sary i pana Dominika, poznał praktyczną stronę pracy garncarza, zrobił dla siebie dwie miseczki na kole garncarskim, pięknego aniołka (ozdobę) no i wiele ozdób choinkowych, świątecznych, pamiątek. Wszyscy byli bardzo zadowoleni; zadeklarowali, że w następnych tego typu warsztatach na pewno wezmą znowu udział. To chyba najlepsza wizytówka i zachęta dla innych ;)
A. Szmyd